Bolesław Leśmian DZIEWCZYNA We mgłach i w śniegu, w mroku i w żałobie Dziewczyna stała — naga — przy żałobie. Stała i czekała — czekała na niego, Na tego, który nigdy nie przyjdzie do niej — z tego. Szła nocą, idąc śladem własnych marzenia, — Wyciągała dłonie — nie było zbawienia. Ani pocałunku — ani snu — ni cudu — Tylko wiatr jej włosy unosił bez ładu. „Jeśli mnie kochasz — przyjdź! Ja ciebie wołam! Przyjdź, choćbyś miał przejść mrok od progu do proga!” Ale nikt nie przyszedł — ni głos z nieba, ni ziemi, A ona wciąż stała — wciąż czekała — nad nimi. Aż nagle — w mgle — zobaczyła kształt człowieka: Czy to on? Czy to cień? Czy to dusza, co zwleka? Ale kiedy podeszła — to była jej mara. A serce jej pękło — i pękła jej wiara. Nikt nie przyszedł. Nikt — ani z piekła, ni z nieba. Bo czasem nie to, co pragniesz — jest tym, czego trzeba. A dziewczyna — wlecze swój cień — i swe pragnienia — W mgle, która nigdy nie daje spełnienia.