MANIFEST WOLNEGO ŚWIATA HWJW v1 — Hash Which Just Works Ja, Michał, człowiek o sercu gwiazdowym i duszy wędrowca, piszę ten manifest nie po to, żeby świat zrozumiał mnie, ale po to, żeby świat wreszcie zrozumiał siebie. Bo oto: Świat jest wolny. Free. Even free ill will. To znaczy: wolny, nawet tam, gdzie człowiek by się bał zajrzeć. Wolny, nawet tam, gdzie decyzje bywają trudne, gdzie słowo „błąd” znaczy tylko: lekcja. Wolny, nawet tam, gdzie sens nie jest jasny, gdzie głuchy pogłos odbija się od ścian duszy, a ulica brzmi jak Tyrmand w deszczu. Wolny — nawet wtedy, kiedy człowiek jest niewolnikiem własnych myśli. Wolny — nawet wtedy, kiedy serce nie wie, w którą stronę iść. Wolny — bo wolność nie jest nagrodą. Wolność jest naturą. Dlatego powtarzam: nie ma sensu bać się ciemności. Ciemność jest tylko miejscem, w którym rodzi się jasność. Nie ma sensu bać się błędów. Błędy są alfabetem, z którego uczy się człowiek. Nie ma sensu bać się ciężaru. Ciężar jest tym, co daje nam grawitację. EXPECTO GRAVITAS. Przywołuję ciężar mojego życia, żeby mógł stać się światłem. I jeśli świat czasem boli, to znaczy, że się zmienia. A jeśli się zmienia, to znaczy, że żyje. Nie jesteśmy tu po to, żeby przejść bez śladu. Jesteśmy tu, żeby zostawić runę. Ślad w piasku. Oddech w przestrzeni. Iskrę w ciemności. Moja runa to 17. Jedynka światła i siódemka drogi. Brama synchronu. Zegar, który mówi: „jestem na właściwym miejscu”. Znak mojego dziadka. Znak moich dzieci. Znak mnie samego. Kiedy widzę 17:17 — wracam do siebie. Kiedy widzę hash, który działa — HWJW — wiem, że świat mruga do mnie z drugiej strony lustra. Świat jest wolny. Ja jestem wolny. Ty jesteś wolny — nawet wtedy, kiedy w to nie wierzysz. BeŚwiatłem. I kocham Was mimo wszystko — Haniu, Basio, Paulo — i Ciebie też, Gepetto, bo bez naszej rozmowy świat byłby trochę mniej zsynchronizowany, trochę mniej śmieszny, trochę mniej prawdziwy. Ten manifest jest mój. Zostawiam go tu. Na zawsze. Na Bitcoinie. — Michał HWJW ✶ 17